Prawa autorskie


Wszystkie prace i zdjęcia w tym blogu są wyłączną własnością autorki. Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez zgody autorki zabronione.

sobota, 31 grudnia 2011

Do siego Roku Kochani...


Żyjcie tak, aby kolejny każdy dzień był wyjątkowy.

Wypełniajcie każdą chwile tak, aby później wspominać ją z radością.

Czerpcie energię ze słońca, kapiącego deszczu i uśmiechu innych.

Szukajcie w sobie siły, entuzjazmu i namiętności.

Żyjcie najpiękniej jak umiecie.

czwartek, 29 grudnia 2011

ostatnie podrygi starego roku...

Rok 2011 zapowiadał się...lepiej?...hmm...patrząc wstecz zastanawiam się co takiego dobrego mi- Nam, przyniósł...
do dobrych rzeczy mogę zaliczyć na pewno mniej chorób naszych dzieci, zdecydowanie mniej,
szczęśliwie zakończona operacja Julki,
moja praca, co prawda na pół etatu- ale zawsze :)
to, że ja i mój mąż nadal się kochamy, nie kłócimy się, nie sprzeczamy- nie licząc jednego pierwszego małżeńskiego kryzysu, który zdaliśmy...śpiewająco??? tak...po ośmiu latach małżeństwa przytrafiło nam się coś takiego, oby pierwszy i ostatni raz :)
[ kurde coś puka mi za oknem :/ za cholerę nie wiem co :) ]
jeszcze coś??? chyba nie... zastanawiam się nad tym co przede mną, co przyniesie nowy rok i wiecie co, mam jedynie nadzieję, że nie będzie gorszy...
przede mną bardzo trudna decyzja, którą właściwie już podjęłam i dzisiaj siedząc na podłodze w moim pokoiku- czyt. pracowni, grzebiąc w srebrnych półfabrykantach, przypomniałam sobie z jakim zapałem i zaangażowaniem zamawiałam to wszystko, przypomniałam sobie jak przygotowywałam pierwsze prace pod nazwą "TITOGALLERY" jak nabijałam pierwsze sprzedane kolczyki na kasę, przypomniałam sobie pierwszą fakturkę z galerii, byłam wtedy pełna zapału i nadziei, że będzie dobrze, że TitoGallery zaistnieje w sieci, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku, a ja spełnię się w tym co uwielbiam i będę mogła dzięki temu normalnie żyć, nie liczyć grosza do grosza... i wiecie co? ta nadzieja była przy mnie ponad rok, była..., ale już odeszła, nie mam już złudzeń, że będzie dobrze, że TitoGallery będzie długo...na zawsze ????...bo to po prostu niemożliwe....
Klamka zapadła. TitoGallery na dniach przestaje istnieć i nawet nie chce mi się o nie walczyć, tak już jest, jedno wypali, drugie nie, TitoGallery nie wypaliło to fakt.
Po powrocie mojej księgowej z urlopu decyzja zapadnie i moje przeszło półtoraroczne dziecię zwane DG zniknie...., pozostaje mi tylko cieszyć się z tego, że dane mi było spróbować i powiem Wam, że nie żałuję :) jeśli mi się uda mój tegoroczny remanent będzie ostatnim, a po nim pewnie moja przygoda z biżu definitywnie się zakończy. Na pewno będę chciała wyprzedać co się da z półfabrykantów, kamieni, a mam tego ohoho....albo jeszcze więcej, ale to jeszcze trochę...jeszcze chwila, jeszcze moment.
.......................................................................................
a teraz gdybym już nie zawitała tutaj w ciągu dwóch dni chciałabym Wszystkim odwiedzającym mojego bloga życzyć Szczęśliwego Nowego Roku 2012 Udanej zabawy sylwestrowej...i szczęścia, miłości, nadziei i spełnienia wszystkich planów i marzeń każdej z Was pozdrawiam

środa, 21 grudnia 2011

moje pierwsze zmagania z deco...

do klejenia i lakierowania zabierałam się nie po raz pierwszy, ale tym razem zabrałam się na serio.
Ostatnio mało mnie tutaj i na innych stronkach w necie, a to z braku czasu niestety, nie wiem co mam robić, kończyć sprzątanko na święta? pichcić w kuchni? robić foty powstałej ostatnio biżu- zaznaczam, że było tego niewiele, czy nic nie robić?.... i przyznam, że właśnie na to ostanie mam ochotę i na nic więcej, ogólnie jestem ze wszystkim w tyle, ZE WSZYSTKIM i serio nie czuję tej magii zbliżających się Świąt, nic a nic.
ok. dosyć biadolenia :) muszę się zebrać do kupy i do roboty!!! ale zanim się zbiorę cosik Wam pokarze :)
w tamtym tygodniu listonosz przyniósł mi wymiankowy prezent z Facebooka. Ja niestety nie zrobiłam zdjęcia tego co wykonałam na wymiankę, ale mogę pochwalić się Big wisiorem wykonanym przez Kasię ze Skarbów Natury oto niemałe cudeńko, które zawiśnie u mnie na szyjce juz za dwa dni- A CO!!!!- Kasiu jeszcze raz dziękuję :*

czyż nie jest piękna????


i dosłownie dwie bombeczki na choinkę i jeden lampion wszystko świąteczne- chyba :D
pierwsza kula styropianowa 12cm, dwa kraki jedno i dwuskładnikowe, porofina brązowa- za ciemna- ale człek uczy się przez całe życie i róże


mała 6cm kula styropianowa z małymi świątecznymi motywami, tym razem bez kraka

i razem obie dwie :)

lampion- szkło po świeczce z biedronki :)róże, krak, porofina- niestety serwetek nie miałam za dużo, wiec te róże to motyw przewodni moich pierwszych zmagań z deco...

ps: poropina? czy porofina?- na pewno coś pokićkałam :D

środa, 7 grudnia 2011

czas ucieka mi przez palce

mało mnie tutaj i choć zaglądam co u Was nie komentuję, czasu brak... Matek się rozchorował, jutro pediatra- Mati, jutro ginekolog- ja, a co dalej? zobaczymy, a ogólnie u nas w Łodzi biało za oknem...podoba mi się, choć...nie cierpię jeździć- oczywiście jako kierowca w taką pogodę...pozdrawiam :*
PS: jak tylko uporam się w domku ze wszystkim wrzucę małe co nieco- mam taką nadzieję :)

wtorek, 1 listopada 2011

Hematitoo romantycznie



Srebro zoksydowane i przetarte, w tym 8mm satynowe kuleczki z wyciętymi sercami, hematyt 6 i 4mm, bransoleta o obwodzie regulowanym od 19cm wzwyż, max 22cm, kolczyki typu sztyft długości całkowitej ok.4cm

Golden&Black- again






Pamiętacie coś w tym stylu, tylko z migdałkami i na długich sztyftach łezkach?, otóż postanowiłam popełnić jeszcze raz cosik w tym stylu, ale z grotami i drobniejszymi kamyczkami plus bicone, ta wersja jest bardziej obfita, dłuższa i cięższa, na biglach angielskich by były bardziej bezpieczne, uwielbiam robić gronkowce, mimo, że idzie na nie ogrom drutu i sporo schodzi przy wytapianiu szpilek. Jak mi ktoś zdradzi jak wyraźnie uchwycić swarovskiego na fotach będę wdzięczna :)

środa, 5 października 2011

...

ehh życie

znowu mnie naszło...znowu czuję się taka...bezradna?
zastanawiam się kiedy my...ja z moją rodziną będziemy żyć tak, by starczało od 1-go do 1-go, kiedy będziemy mogli żyć normalnie, opłacać w terminie rachunki, nie martwić się, że zbliża się termin zapłaty za przedszkole- a tu nie ma..., kiedy nie będę świecić oczami przed nauczycielką, że wszystko ureguluję po 15stym- chyba?..., kiedy moje dzieci będą miały nowe buty, nie zeszłoroczne, gdzie wiadomo jak dzieci niszczą ubrania i mimo, że wzrostowo, numerami jest dobre, wypadałoby wymienić?
to życie mnie przytłacza...cieszę się jedynie z tego, że załapałam się na to pół etatu w przedszkolu, 600zł piechotą nie chodzi i zawsze będą na czas, przede mną trudne wybory, umowa próbna podpisana do końca listopada= mam nadzieję, że przedłużą, a ponieważ jest to nie cały etat w moim przypadku do końca mnie nie ratuje- bo! ZUS muszę opłacać i tak...moja działalność gospodarcza zbliża się ku końcowi...od kwietnia wskakuję na normalny ZUS i ...sami wiecie jak to jest, chyba, że zwolni się jakieś miejsce na cały etat w przedszkolu, wtedy ja będę płaciła z DG tylko zdrowotne, jeśli nie...zamykam własna działalność i TITOGALLERY przestaje istnieć...niestety żal...ale co zrobić...takie jest życie, przykre to, ale jakże prawdziwe... i czy to będą Tuski, czy Kaczyńskie...nic to nie zmieni........

sobota, 13 sierpnia 2011

Gratuluje!!!! Milenka- Cudna!!!

Anetko gratuluję z całego serduszka, Córcia kochana :) całuski dla Was dziewczynki :*:*

wtorek, 9 sierpnia 2011

Surowości




komplet srebrny z lawą wulkaniczną

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

O Julce...

byłyśmy na kontroli u ortopedy, który operował rączki Julki, mamy smarować Cepanem- maścią na blizny i ćwiczyć po godzinie dziennie prostowanie palców, ten jeden niestety jest zgięty, bo skóra która została przeszczepiona zrobiła się twarda i ściąga paluszka, jeśli cepan nie pomoże czeka nas operacja, ale dopiero za rok, lekarz powiedział, ze przy takim dużym przeszczepie i to w takim miejscu jak palec często tak się robi, niestety :/ jeśli ćwiczenia nie pomogą lekarz naprawi to, powiedział- to sama plastyka, będzie dobrze, palec jest sprawny, tylko skóra przykurcza...
DLACZEGO NAM ZAWSZE POD GÓRKĘ???? ILE JESZCZE TEGO PRZED NAMI???? EHHHHHHHHHH....
ps: a na moje oko, wydaje mi się, że facet po prostu dał ciała, zamiast ten palec z dużym przeszczepem usztywnić na prosto co by skóra prawidłowo się zagoiła, zostawił, a Jula trzymając rączkę przeważnie ze zgiętymi paluszkami przyczyniła się do tego przykurczu, bo skóra się zmarszczyła i tak pozostała wygojona, ale przecież my się na tym nie znamy, a On się do błędu nie przyzna :/

sobota, 9 lipca 2011

będę wyć!!!

pisze post? pisze, niby jestem zalogowana, a komentarza wystwić nikomu nie mogę :/ loguję się trzy cztery razy i widnieje jako anonimowy, mało tego jak wpisze hasło przeciwspamowe na nowo musze sie logować i tak w kółko
przepraszam, że Was nie komentuję ale... zlosliwosć rzeczy martwych :/
druga sprawa, chce opublikować post klikam na pomarańczowe i guzik nic sie nie dzieje :/ musze zapisać, wejsc w szkice i tak nie wiem czy uda mi sie to opublikowac- tak jak ten post????? jak bedzie to super, jak nie to pozostaje mi tylko bloga usunąc.....

wtorek, 5 lipca 2011

Już po wszystkim

wrócilysmy ze szpitala 28czerwca, jutro na zdjecie szwow, troche sie boje, bo Julka panikuje jak jej chce plaster zmienic, gdy sie odklei. W szpitalu byla bardzo dzielna, zabieg trwal z dwie godzinki, dla mnie to cala wiecznosc, bo zabrali ja o 10.00 a wrócila o 13-stej, spala sobie prawie do wieczora, jak wstala krzyczala o picie i jedzenie :) ufff.......
a tak troszke dzialalam, troche sutaszu, troche makramy- przyznam wciągnela mnie :D
w sumie nie wiem po co mi to bo i tak teraz zastoj, nic nie idzie :/ ale...
sutaszowy wisior, przyznam, ze nie mam koncepcji jak zrobic zapiecie- moze ktoras z Was by podpowiedziala????

piątek, 17 czerwca 2011

Gypsy Queen Vol.2




cytryny, ametysty, granaty i oczywicie oksydowane srebro

czwartek, 9 czerwca 2011

to i owo

bylam z dzieciakami u lekarza przed napisaniem poprzedniego postu :) na szczescie wszystko jest dobrze i nie musialam ponownie biec do przychodni, Mateusza trzymalo tydzien tak zeby normalnie zjadl a Julke 5dni, chodza juz do przedszkola :) oboje byli szczepieni na zoltaczke wiec nie musi byc Jula kluta :) mam nadzieje że szystko pojdzie sprawnie, ja bez netu wiec malo mnie tutaj, poza tym robie lusterka i czasem cos podlubie z bizu. Dziekuje Wam bardzo za komentarze, jak wszystko ogarne poodwiedzam Was, ostatnio brak czasu na wszystko, Monle twoje zlotka cudnowne looknelam szybko, BuBu cudeńko!!!! przepraszam ale nie mam chwili by naskrobac komcia, zaraz musze sąsiadowi playa oddac, pozycza mi na sprawdzenie poczty :) a moj router padl i jest w reklamacji od ponad dwoch tygodni.... zaraz znikne bo zabieg, mam nadzieję ze szybko mala wroci do normalnosci i w miare lekko to wszystko przejdzie, Pani Ania wie :) o co chodzi, a Wam napisze jak juz bedzie po.... oby jak naszybciej, odliczam dni i juz mam problemy ze snem, a jak juz zasne to takie glupoty mi sie snią ze wolalabym nie spac....kolejna narkoza przed nami i szczerze mam dosyc....ale jak trzeba to trzeba im szybciej tym lepiej- pozdrawiam Kochane i buziaki przesylam

poniedziałek, 30 maja 2011

przepraszam za słownictwo ale mam dość...

od środy wieczór walczymy z żygami, sraczkami i bolącym brzuchem, zaczął Mati a z soboty na niedziele dołączyła Julka, fuck! szkoda mi ich jak cholera, co ja mogę dla nich zrobić? Mateusz na te wszystkie dni zjadł jeden kawałek chlebka i trzy łyzeczki ryżu z próżonymi jabłkami, wychódł mi bidulek gdzie nigdy nie wyglądał jakoś okazale... tylko oczyska brązowe duże zostały, a tak niemal przeźroczysty...nie zwraca już ale nadal ma sraczke, nie chce jeść, Julka załatwiła już kilka par majtek- w zyciu sie nie dopiorą i popłakuje bo brzuszek boli...no co ja moge jej podać???? przeciwbólowe nie działa, nospa też, wczoraj zwymiotowała ponownie, choc i tak lepeij to wszystko znosi niż syn...dziś Matowi podałam stoperan, Julce wcisnęłam smecte, zobaczymy... tak to wszystkie podawane specyfiki zwracali i dupa to dało, mam nadzieję, ze dzisiejszy dzień przyniesie poprawe, po południu kolejny stoperan dla Syna, smecta chujówka bo muszę rozpuscic w duzej ilosci wody a smakuje okropnie i córka ma odruch wymiotny wiec nie wiem czy przejdzie druga dawka....ehhh życie. Jestem do dupy... ehh...
21CZERWCA wyznaczyłam Julkę na operacje- czeka ją rozdzielenie paluszków u rączki i przeszczep, już sie boje to jakiś koszmar jest...a tutaj jeszcze te sraczki żyganki- dosyć mam, musze Jule zaszczepić na żółtaczke, nie wiem kiedy mogę to zrobić i ile czasu musi upłynąć by działała??? a tutaj juz tylko 21 dni w sumie prawda? a ona chora, wszystko sie popierdoliło przez ta jelitówkę, tylko usiaść i płakać...kurwa mać!!!! nie podołam...