Prawa autorskie


Wszystkie prace i zdjęcia w tym blogu są wyłączną własnością autorki. Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez zgody autorki zabronione.

czwartek, 5 czerwca 2014

wrócę...

wrócę... pewnie ze wrócę do blogowania, tak myślę pomyszkowałam w swoich plastikach, popatrzyłam co mi zostało i stwierdzam, że muszę coś z tym zrobić :) będę działać, nie wiem kiedy, nie wiem, ale będę :D myślałam, że mi przeszło- myliłam się. więc niebawem może coś wrzucę, tylko ponownie muszę zainstalować program do obróbki zdjęć, no bo....jak bez tego? dwa lata wytrzymałam...tylko, albo aż, ale wracam może już nie TitoGallery, ale zawsze :) pozdrawiam mam nadzieję, że jeszcze mnie ktoś pamięta

wtorek, 16 kwietnia 2013

Swędzi rączka do zamówionka

chciałoby się zamówić małe co nieco, ale... zawsze coś, zawsze..., moze innym razem

sobota, 30 marca 2013

Życzenia Wielkanocne :)

Za oknami śnieżek śnieży.... Cóż to, spójrz, zajączek bieży! Komu święta się zmyliły? To Wielkanoc w środku zimy? Zmartwychstaly z grobu wstanie a tu snieg na powitanie. Wiosna drzewa przystroiła, bialym puchem wykleiła. Cóż, tak swieta te spedzimy: alleluja w czasie zimy. Ale radość w nas wiosenna, w sercach brzmi nam wciąż "hosanna" Chce wam życzyć moc radości i pokoju i miłości. Na dyngusa ciepłej wody świętowania aż do środy!

sobota, 17 listopada 2012

wiadomości...

Witam Kochani, wiem, dawno nie byłam... Mama jest po pierwszej serii chemi, narazie operacja odłożona, jak to ujął Pan Profesor pierw usówamy ogonki- przerzut do nadnercza- później ognisko- pęcherz moczowy. Chemia nie najsilniejsza, miejmy nadzieję, ze bedzie skóteczna, Mama znosi ja dobrze, psychicznie i fizycznie, twarda "babeczka" z niej...wczoraj byłysmy po "nowe" włosy, jej bardzo się przeżedziły i nadal wychodzą, ale kiedyś odrosna :) peruka świetna, mama dobrze sie w niej czuje, a mój Mati wygląda w niej przecudnie- hihi...trzymamy się, super sie trzymamy...i chwała Bgu za to. Z bizuterii nic w sumie nie robię, a jeśli już to posrebrzaki, dzisiaj pierwszy raz od dawien dawna chwyciłam za aparat i "starałam się" zroić zdjęcie temu co powstało kiedyś tam i nikt tego nie widział...tak więc wrzucam małe co nieco i znikam...czas tak szybko leci, a ja w polu :D porządki, obiad... zapomniałam juz ile czasu zchodzi na robieniu zdjęć i ich obróbce- pozdrawiam kochani i do następnego razu :)
bransoleta taka w moich kolorach

sobota, 25 sierpnia 2012

oswajam sie....

ostatnie dwa tygodnie to masakra... wiadomosć spadła na nas jak grom z jasnego nieba i osfajamy się... zaczęło sie niewinnie- moją mamę bolał pechęrz przy oddawaniu moczu jakość w maju pierwszy raz- zapalenie pęcherza...tabsy i poprawiło się...z jakieś dwa tygodnie temu mama zaczęła mieć krwiomocz...badania, usg ginekologiczne, usg nerek i narzadów wewnetrzynch które odbyło się tydzień temu w piątek...dziś przywiozłam mamę ze szpitala, guz w pęcherzu moczowym wielkosci prawie 5cm!!!!- jak, gdzie kiedy?????qrwa- skąd?przecież to zwykłe zapalenie pecherza... profesor chciał wyciąć guz, puscić d badania histopatologicznego- powiedział nie ma na co czekać takie to duże wyhodowane usuwamy i badamy. Zabieg był w czwartek, wszystko odbyło sie przez cewke moczową, zero ciecia, szycia itp...niestety, nie dało sie usunąć tego kurestwa nawet w połowie, guz płaski na całej ścianie pęcherza- pęcherz grubosci 3mm, guz mniejw wiecej 5mm przelazł przez ścianke na zewnątrz...z rozmowy przeprowadzonej z profesorem wywnioskowałam że to wiadomo co - rak...jaki???? dowiemy sie około 10 wrzesnia- potem z wynikiem do niego, tomograf komputerowy i na pewno- to juz wiemy bez wyniku- usuniecie całego pęcherza moczowego, po tomografie będziemy wiedziedź czy macica, przydatki zostana, czy także do wyrzucenia... osfajam się...nie płaczę, moze czasem złapie mnie klucha w gardle, napłynie łza...osfajam sie...

sobota, 3 marca 2012

zestaw

taki tam sobie czaro- czerwony zestawik
kolczyczki miały być sztyftami, ale z racji ich braku- posiłkowałam się tym co jeszcze mam.
i brelok do koluczy?, do zamka w torbie?

wtorek, 7 lutego 2012

podsumowanie- początek TitoGallery

Nie wiem o czego zacząć...może od tego, ze moja przygoda z biżuterią zaczęła się jeszcze wtedy, kiedy byłam w ciąży z moim pierworodnym, dziewczyna z bloga na onecie pokazała kilka prac swojej biżuterii i złapałam bakcyla Mateuszek ma 7 i pół roku, więc można powiedzieć, że z chwilą narodzin mojego Synka narodziła się również moja pasja do tworzenia biżuterii. Moja biżuteria była najzwyklejsza jak mogła tylko być, ale z każdą parą kolczyków coraz bardziej zakochiwałam się w hand made- jowym świecie, próbowałam wielu technik tworzenia biżu między innymi wire wrapping moje kolczyki były z drutu posrebrzanego, ale ku mojemu zaskoczeniu moja wrapowa biżu znalazła swoją właścicielkę to jedne z moich wrapowych kolczyków- przyznam że dzisiaj chyba nie zrobiłabym już takich
...moją pierwszą galerią internetową z jaką zaczęłam współpracować była Modna.pl mimo, że ciężko mi było wykonać dobre zdjęcia biżuterii wiele rzeczy właśnie tam znalazło swoje nowe właścicielki wtedy wiedziałam, że tworzenie biżuterii to jest to, co chciałam robić zawodowo a, że w trakcie macierzyńskiego straciłam swoją stałą pracę i wkrótce po tym wylądowałam na zasiłku otworzyła się przede mną szansa na własną DG- wystarczyło tylko spróbować wniosek o dofinansowanie na otworzenie własnej działalności gospodarczej złożyłam na koniec stycznia 2010, na koniec marca składałam wszystkie dokumenty w urzędzie miasta by od 1-go kwietnia ruszyć z "TitoGallery" z moim wymarzonym dzieckiem, jajku jaka ja byłam podekscytowana, te zakupy, wszystkie te kamienie, Swarovski, srebrne półfabrykanty...ileż to ja miałam planów na nie, nim listonosz przynosił kolejne przesyłki miałam już w głowie projekty kolczyków, wisiorów i bransolet CDN.... wiecie Kochani chyba nie będzie CD... nie spodziewałam się, że to będzie dla mnie takie trudne....

sobota, 21 stycznia 2012

jeszcze jeden



sama nie wiem, chyba nie nadaję się na szycie... serce nie jest sercem, wygląda hmmm...no same zobaczcie...rzucam w kąt, tęsknie do moich gronkowców :/

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Skąpany w oceanie

Ja wiem, zaraz ktoś powie- co Wy z tym sutaszem?! ale jestem taką osobą, ze wszystkiego muszę spróbować i właśnie to robię..., ponieważ srebrny drut mi się skończył nie mam z czego robić moich ukochanych gronek :/ stąd łapki zajmuję czymś innym. A, że Swarów u mnie dostatek :/ postanowiłam je osznurkować :D




Migdał Swarovski blue lili AB, bicone nie pamiętam jaki odcień :) i taśmy sutasz, całość od spodu podszyta filcem.

sobota, 31 grudnia 2011

Do siego Roku Kochani...


Żyjcie tak, aby kolejny każdy dzień był wyjątkowy.

Wypełniajcie każdą chwile tak, aby później wspominać ją z radością.

Czerpcie energię ze słońca, kapiącego deszczu i uśmiechu innych.

Szukajcie w sobie siły, entuzjazmu i namiętności.

Żyjcie najpiękniej jak umiecie.

czwartek, 29 grudnia 2011

ostatnie podrygi starego roku...

Rok 2011 zapowiadał się...lepiej?...hmm...patrząc wstecz zastanawiam się co takiego dobrego mi- Nam, przyniósł...
do dobrych rzeczy mogę zaliczyć na pewno mniej chorób naszych dzieci, zdecydowanie mniej,
szczęśliwie zakończona operacja Julki,
moja praca, co prawda na pół etatu- ale zawsze :)
to, że ja i mój mąż nadal się kochamy, nie kłócimy się, nie sprzeczamy- nie licząc jednego pierwszego małżeńskiego kryzysu, który zdaliśmy...śpiewająco??? tak...po ośmiu latach małżeństwa przytrafiło nam się coś takiego, oby pierwszy i ostatni raz :)
[ kurde coś puka mi za oknem :/ za cholerę nie wiem co :) ]
jeszcze coś??? chyba nie... zastanawiam się nad tym co przede mną, co przyniesie nowy rok i wiecie co, mam jedynie nadzieję, że nie będzie gorszy...
przede mną bardzo trudna decyzja, którą właściwie już podjęłam i dzisiaj siedząc na podłodze w moim pokoiku- czyt. pracowni, grzebiąc w srebrnych półfabrykantach, przypomniałam sobie z jakim zapałem i zaangażowaniem zamawiałam to wszystko, przypomniałam sobie jak przygotowywałam pierwsze prace pod nazwą "TITOGALLERY" jak nabijałam pierwsze sprzedane kolczyki na kasę, przypomniałam sobie pierwszą fakturkę z galerii, byłam wtedy pełna zapału i nadziei, że będzie dobrze, że TitoGallery zaistnieje w sieci, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku, a ja spełnię się w tym co uwielbiam i będę mogła dzięki temu normalnie żyć, nie liczyć grosza do grosza... i wiecie co? ta nadzieja była przy mnie ponad rok, była..., ale już odeszła, nie mam już złudzeń, że będzie dobrze, że TitoGallery będzie długo...na zawsze ????...bo to po prostu niemożliwe....
Klamka zapadła. TitoGallery na dniach przestaje istnieć i nawet nie chce mi się o nie walczyć, tak już jest, jedno wypali, drugie nie, TitoGallery nie wypaliło to fakt.
Po powrocie mojej księgowej z urlopu decyzja zapadnie i moje przeszło półtoraroczne dziecię zwane DG zniknie...., pozostaje mi tylko cieszyć się z tego, że dane mi było spróbować i powiem Wam, że nie żałuję :) jeśli mi się uda mój tegoroczny remanent będzie ostatnim, a po nim pewnie moja przygoda z biżu definitywnie się zakończy. Na pewno będę chciała wyprzedać co się da z półfabrykantów, kamieni, a mam tego ohoho....albo jeszcze więcej, ale to jeszcze trochę...jeszcze chwila, jeszcze moment.
.......................................................................................
a teraz gdybym już nie zawitała tutaj w ciągu dwóch dni chciałabym Wszystkim odwiedzającym mojego bloga życzyć Szczęśliwego Nowego Roku 2012 Udanej zabawy sylwestrowej...i szczęścia, miłości, nadziei i spełnienia wszystkich planów i marzeń każdej z Was pozdrawiam

środa, 21 grudnia 2011

moje pierwsze zmagania z deco...

do klejenia i lakierowania zabierałam się nie po raz pierwszy, ale tym razem zabrałam się na serio.
Ostatnio mało mnie tutaj i na innych stronkach w necie, a to z braku czasu niestety, nie wiem co mam robić, kończyć sprzątanko na święta? pichcić w kuchni? robić foty powstałej ostatnio biżu- zaznaczam, że było tego niewiele, czy nic nie robić?.... i przyznam, że właśnie na to ostanie mam ochotę i na nic więcej, ogólnie jestem ze wszystkim w tyle, ZE WSZYSTKIM i serio nie czuję tej magii zbliżających się Świąt, nic a nic.
ok. dosyć biadolenia :) muszę się zebrać do kupy i do roboty!!! ale zanim się zbiorę cosik Wam pokarze :)
w tamtym tygodniu listonosz przyniósł mi wymiankowy prezent z Facebooka. Ja niestety nie zrobiłam zdjęcia tego co wykonałam na wymiankę, ale mogę pochwalić się Big wisiorem wykonanym przez Kasię ze Skarbów Natury oto niemałe cudeńko, które zawiśnie u mnie na szyjce juz za dwa dni- A CO!!!!- Kasiu jeszcze raz dziękuję :*

czyż nie jest piękna????


i dosłownie dwie bombeczki na choinkę i jeden lampion wszystko świąteczne- chyba :D
pierwsza kula styropianowa 12cm, dwa kraki jedno i dwuskładnikowe, porofina brązowa- za ciemna- ale człek uczy się przez całe życie i róże


mała 6cm kula styropianowa z małymi świątecznymi motywami, tym razem bez kraka

i razem obie dwie :)

lampion- szkło po świeczce z biedronki :)róże, krak, porofina- niestety serwetek nie miałam za dużo, wiec te róże to motyw przewodni moich pierwszych zmagań z deco...

ps: poropina? czy porofina?- na pewno coś pokićkałam :D

środa, 7 grudnia 2011

czas ucieka mi przez palce

mało mnie tutaj i choć zaglądam co u Was nie komentuję, czasu brak... Matek się rozchorował, jutro pediatra- Mati, jutro ginekolog- ja, a co dalej? zobaczymy, a ogólnie u nas w Łodzi biało za oknem...podoba mi się, choć...nie cierpię jeździć- oczywiście jako kierowca w taką pogodę...pozdrawiam :*
PS: jak tylko uporam się w domku ze wszystkim wrzucę małe co nieco- mam taką nadzieję :)

wtorek, 1 listopada 2011

Hematitoo romantycznie



Srebro zoksydowane i przetarte, w tym 8mm satynowe kuleczki z wyciętymi sercami, hematyt 6 i 4mm, bransoleta o obwodzie regulowanym od 19cm wzwyż, max 22cm, kolczyki typu sztyft długości całkowitej ok.4cm

Golden&Black- again






Pamiętacie coś w tym stylu, tylko z migdałkami i na długich sztyftach łezkach?, otóż postanowiłam popełnić jeszcze raz cosik w tym stylu, ale z grotami i drobniejszymi kamyczkami plus bicone, ta wersja jest bardziej obfita, dłuższa i cięższa, na biglach angielskich by były bardziej bezpieczne, uwielbiam robić gronkowce, mimo, że idzie na nie ogrom drutu i sporo schodzi przy wytapianiu szpilek. Jak mi ktoś zdradzi jak wyraźnie uchwycić swarovskiego na fotach będę wdzięczna :)

środa, 5 października 2011

...

ehh życie

znowu mnie naszło...znowu czuję się taka...bezradna?
zastanawiam się kiedy my...ja z moją rodziną będziemy żyć tak, by starczało od 1-go do 1-go, kiedy będziemy mogli żyć normalnie, opłacać w terminie rachunki, nie martwić się, że zbliża się termin zapłaty za przedszkole- a tu nie ma..., kiedy nie będę świecić oczami przed nauczycielką, że wszystko ureguluję po 15stym- chyba?..., kiedy moje dzieci będą miały nowe buty, nie zeszłoroczne, gdzie wiadomo jak dzieci niszczą ubrania i mimo, że wzrostowo, numerami jest dobre, wypadałoby wymienić?
to życie mnie przytłacza...cieszę się jedynie z tego, że załapałam się na to pół etatu w przedszkolu, 600zł piechotą nie chodzi i zawsze będą na czas, przede mną trudne wybory, umowa próbna podpisana do końca listopada= mam nadzieję, że przedłużą, a ponieważ jest to nie cały etat w moim przypadku do końca mnie nie ratuje- bo! ZUS muszę opłacać i tak...moja działalność gospodarcza zbliża się ku końcowi...od kwietnia wskakuję na normalny ZUS i ...sami wiecie jak to jest, chyba, że zwolni się jakieś miejsce na cały etat w przedszkolu, wtedy ja będę płaciła z DG tylko zdrowotne, jeśli nie...zamykam własna działalność i TITOGALLERY przestaje istnieć...niestety żal...ale co zrobić...takie jest życie, przykre to, ale jakże prawdziwe... i czy to będą Tuski, czy Kaczyńskie...nic to nie zmieni........

sobota, 13 sierpnia 2011

Gratuluje!!!! Milenka- Cudna!!!

Anetko gratuluję z całego serduszka, Córcia kochana :) całuski dla Was dziewczynki :*:*

wtorek, 9 sierpnia 2011

Surowości




komplet srebrny z lawą wulkaniczną

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

O Julce...

byłyśmy na kontroli u ortopedy, który operował rączki Julki, mamy smarować Cepanem- maścią na blizny i ćwiczyć po godzinie dziennie prostowanie palców, ten jeden niestety jest zgięty, bo skóra która została przeszczepiona zrobiła się twarda i ściąga paluszka, jeśli cepan nie pomoże czeka nas operacja, ale dopiero za rok, lekarz powiedział, ze przy takim dużym przeszczepie i to w takim miejscu jak palec często tak się robi, niestety :/ jeśli ćwiczenia nie pomogą lekarz naprawi to, powiedział- to sama plastyka, będzie dobrze, palec jest sprawny, tylko skóra przykurcza...
DLACZEGO NAM ZAWSZE POD GÓRKĘ???? ILE JESZCZE TEGO PRZED NAMI???? EHHHHHHHHHH....
ps: a na moje oko, wydaje mi się, że facet po prostu dał ciała, zamiast ten palec z dużym przeszczepem usztywnić na prosto co by skóra prawidłowo się zagoiła, zostawił, a Jula trzymając rączkę przeważnie ze zgiętymi paluszkami przyczyniła się do tego przykurczu, bo skóra się zmarszczyła i tak pozostała wygojona, ale przecież my się na tym nie znamy, a On się do błędu nie przyzna :/

sobota, 9 lipca 2011

będę wyć!!!

pisze post? pisze, niby jestem zalogowana, a komentarza wystwić nikomu nie mogę :/ loguję się trzy cztery razy i widnieje jako anonimowy, mało tego jak wpisze hasło przeciwspamowe na nowo musze sie logować i tak w kółko
przepraszam, że Was nie komentuję ale... zlosliwosć rzeczy martwych :/
druga sprawa, chce opublikować post klikam na pomarańczowe i guzik nic sie nie dzieje :/ musze zapisać, wejsc w szkice i tak nie wiem czy uda mi sie to opublikowac- tak jak ten post????? jak bedzie to super, jak nie to pozostaje mi tylko bloga usunąc.....